Nie pierwszy raz (i według słyszanych prognoz niestety poraz ostatni...) Stowarzyszenie FSOAutoKlub zorganizowało przed bramą Fabryki zlot na cześć kolejnej rocznicy zjechania pierwszej Warszawy. Skąd mój pesymistyczny wstęp, mogący na wejście zniechęcić od czytania? Ano bo z ogromnych hal i magazynów zostały zaledwie gruzy, wywołujące odczucie nędzy wraz z ostatnimi ocalałymi budynkami niewyglądającymi wcale lepiej. Niemniej wczorajsza impreza oferowała niebywałą atrakcję - w Internecie pojawiła się informacja, że do owych zachowanych hal będzie można WEJŚĆ! Informacja obiegła Polskę w tempie elektryzującym. Setki fanów zadeklarowało swoje przybycie z najodleglejszych zakątków kraju, by ten jeden jedyny raz móc obejrzeć to, co do tej pory można było wyłącznie na zdjęciach i filmach - prawdziwe maszyny, taśmę produkcyjną oraz lakiernię (tylko owe pomieszczenia wciąż istnieją w pierwotnym stanie) i odtworzyć sobie cały proces produkcji Polonezów/Fiatów/Warszaw będąc w bliskiej (najbliższej!) kontemplacji z miejscem. Niewiarygodna sprawa, prawda? Każdy fan o tym marzył!
Lecz nie zapominajmy, że żyjemy gdzie żyjemy. Dosłownie kilkanaście godzin przed wydarzeniem na Facebooku pojawił się komunikat, że "wejściówkę" otrzyma zaledwie 200 osób. 200 pierwszych osób, którzy wpiszą się na listę. Prysł czar i nadzieja, a radość wspólnego oglądania fabryki z osobami dzielącymi pasję zamienił się w wyścig szczurów. Nie muszę dodawać, że połowa osób nie odczytała opublikowanej informacji, bo przecież nie ma obowiązku posiadania Facebooka. Przyjechały więc całe rodziny z Lubelszczyzny, Śląska czy Wielkopolski, zastając okropny wiatr z deszczem i dowiadując się, że zwiedzenie fabryki stoi pod znakiem zapytania. Skoro dyrekcja FSO tak obchodzi się z fanami, zamknięcie fabryki wydaje się sprawą oczywistą i wręcz słuszną.
Osobiście ustawiłem się w kolejkę do złudzenia przypominającą tłumy pod mięsnym w latach 80. Tyle ludu nigdy nie widziałem, biorąc pod uwagę beznadziejną pogodę i ilość aut. Cóż poradzić, cała Polska parła w kierunku listy, a ja podziękowałem, gdyż deszcz dał o sobie znać i musiałem się po prostu przejść. Natomiast reszta nie odpuściła, nie chcąc zmarnować setek kilometrów, kosztem (niestety) zdrowia. Niemiłe doświadczenie. Co dyrekcji szkodziło puścić wszystkich? Bali się że powynosimy cegły i wystawimy jako unikatowe z FSO? Śmiać się czy płakać, nie potrafię określić.
Nie widziałem wciąż działającej taśmy produkcyjnej i nie poczułem zaduchu lakierni, lecz poznałem wielu świetnych ludzi i popstrykałem zdjęcia Polskości na parkingu. Aut było niewspółmiernie do ludzi, ale całkiem nieźle, w tym i rarytas. Zatem lećmy.
Akwarium z Józefowa, któremu od lat robiłem zdjęcie. Bez skutku, zawsze siedział facet. Skoro przyjechał, odkupił go miłośnik, Słyszałem że ma trylion modów z epoki, także w mechanice. A nakładki Orciari założył, by zardzewiały drzwi.
I koło niespotykane.
EPIC!
Standard.
Freshtimer's alley.
Przyzwyczajajcie się do innych niż Borewicze na żółtych.
Delegacja z Bielska.
Ileż tych R20 się zachowało... Na palcach ręki liczyć.
Ale i kto by kupił auto dostawcze z ładownością 200 kilo.
I ona miała tu epizod.
Jestę wariatę - najbardziej ze wszystkich lubię Kombi. Z wyglądu!
Bliźniacze Szesnachy.
WAC i WUC z jednej byli fabryki...
WUC po lewej, WAC po prawej. Pierwsza pochodzi z 1952 roku!
To już inna bajka.
Plusy miały świetną paletę kolorów.
Caro też, oferując nawet czarny.
NIE dekielki NIE.
Truck MR86!
Pożądam takich owiewek!
KAU, KIB, SDS... Może u Was są jakieś bekowe tablice?
Lubisz Zachód, dostrzeż jeden niepasujący element.
Nie mógł trafić lepiej z rejestracją.
Ależ odwalony!
Wziąć w czarno-białe i macie giełdę przyfabryczną.
Dlaczego właśnie kombi najbardziej lubię?
Coupe, jak co roku.
Świeżunie nabytki z Mokotowa.
Pod koniec Warszawy ustawiły się pod bramą do zdjęcia.
Jak widać nadal mnóstwo ludzi czeka na chwilę prawdy.
Czas na niekwestionowaną petardę zlotu. Wyglancowana Syrena Laminat zajeżdżająca niczym królowa na lawecie + czarne blaszki z Pragi. Chwilę potem na necie wybuchła seria kłótni i dyskusji, jakoby to miał być prototyp Fiata 125p Coupe. A co ona ma z 125p oprócz tylnych lamp? Nie jedyna z kilkunastu wyprodukowanych, bodaj gnijąca w Miedzeszynie również takowe posiada. I tak niektórzy w to uwierzyli.
Na koniec kilku sąsiednich przyjaciół przybyłych w dobrej woli i pamiętających o rocznicy.
Czesi ruskim do Polski.
Na koniec warto sobie puścić filmik będący miksem archiwalnych materiałów i zdjęć z FSO. Muzyka sprawi, że oglądając przejdą Was dreszcze, mówię Wam. Nie wiadomo czy za rok odbędzie się następny upamiętniający zlot, bo nie przewidzimy ile zostanie z fabryki. Stąd już wolę wprowadzić nastrój przemijania, tak na zaś. Ale życzę fabryce szczęścia i rozwoju, z całego serca.
Goodbye FSO! I hope to meet you soon!
Miejsce: Warszawa ŻerańLecz nie zapominajmy, że żyjemy gdzie żyjemy. Dosłownie kilkanaście godzin przed wydarzeniem na Facebooku pojawił się komunikat, że "wejściówkę" otrzyma zaledwie 200 osób. 200 pierwszych osób, którzy wpiszą się na listę. Prysł czar i nadzieja, a radość wspólnego oglądania fabryki z osobami dzielącymi pasję zamienił się w wyścig szczurów. Nie muszę dodawać, że połowa osób nie odczytała opublikowanej informacji, bo przecież nie ma obowiązku posiadania Facebooka. Przyjechały więc całe rodziny z Lubelszczyzny, Śląska czy Wielkopolski, zastając okropny wiatr z deszczem i dowiadując się, że zwiedzenie fabryki stoi pod znakiem zapytania. Skoro dyrekcja FSO tak obchodzi się z fanami, zamknięcie fabryki wydaje się sprawą oczywistą i wręcz słuszną.
Osobiście ustawiłem się w kolejkę do złudzenia przypominającą tłumy pod mięsnym w latach 80. Tyle ludu nigdy nie widziałem, biorąc pod uwagę beznadziejną pogodę i ilość aut. Cóż poradzić, cała Polska parła w kierunku listy, a ja podziękowałem, gdyż deszcz dał o sobie znać i musiałem się po prostu przejść. Natomiast reszta nie odpuściła, nie chcąc zmarnować setek kilometrów, kosztem (niestety) zdrowia. Niemiłe doświadczenie. Co dyrekcji szkodziło puścić wszystkich? Bali się że powynosimy cegły i wystawimy jako unikatowe z FSO? Śmiać się czy płakać, nie potrafię określić.
Nie widziałem wciąż działającej taśmy produkcyjnej i nie poczułem zaduchu lakierni, lecz poznałem wielu świetnych ludzi i popstrykałem zdjęcia Polskości na parkingu. Aut było niewspółmiernie do ludzi, ale całkiem nieźle, w tym i rarytas. Zatem lećmy.
Akwarium z Józefowa, któremu od lat robiłem zdjęcie. Bez skutku, zawsze siedział facet. Skoro przyjechał, odkupił go miłośnik, Słyszałem że ma trylion modów z epoki, także w mechanice. A nakładki Orciari założył, by zardzewiały drzwi.
I koło niespotykane.
EPIC!
Standard.
Freshtimer's alley.
Przyzwyczajajcie się do innych niż Borewicze na żółtych.
Delegacja z Bielska.
Ileż tych R20 się zachowało... Na palcach ręki liczyć.
Ale i kto by kupił auto dostawcze z ładownością 200 kilo.
I ona miała tu epizod.
Jestę wariatę - najbardziej ze wszystkich lubię Kombi. Z wyglądu!
Bliźniacze Szesnachy.
WAC i WUC z jednej byli fabryki...
WUC po lewej, WAC po prawej. Pierwsza pochodzi z 1952 roku!
To już inna bajka.
Plusy miały świetną paletę kolorów.
Caro też, oferując nawet czarny.
NIE dekielki NIE.
Truck MR86!
Pożądam takich owiewek!
KAU, KIB, SDS... Może u Was są jakieś bekowe tablice?
Lubisz Zachód, dostrzeż jeden niepasujący element.
Nie mógł trafić lepiej z rejestracją.
Ależ odwalony!
Wziąć w czarno-białe i macie giełdę przyfabryczną.
Dlaczego właśnie kombi najbardziej lubię?
Coupe, jak co roku.
Świeżunie nabytki z Mokotowa.
Pod koniec Warszawy ustawiły się pod bramą do zdjęcia.
Jak widać nadal mnóstwo ludzi czeka na chwilę prawdy.
Czas na niekwestionowaną petardę zlotu. Wyglancowana Syrena Laminat zajeżdżająca niczym królowa na lawecie + czarne blaszki z Pragi. Chwilę potem na necie wybuchła seria kłótni i dyskusji, jakoby to miał być prototyp Fiata 125p Coupe. A co ona ma z 125p oprócz tylnych lamp? Nie jedyna z kilkunastu wyprodukowanych, bodaj gnijąca w Miedzeszynie również takowe posiada. I tak niektórzy w to uwierzyli.
Na koniec kilku sąsiednich przyjaciół przybyłych w dobrej woli i pamiętających o rocznicy.
Czesi ruskim do Polski.
Na koniec warto sobie puścić filmik będący miksem archiwalnych materiałów i zdjęć z FSO. Muzyka sprawi, że oglądając przejdą Was dreszcze, mówię Wam. Nie wiadomo czy za rok odbędzie się następny upamiętniający zlot, bo nie przewidzimy ile zostanie z fabryki. Stąd już wolę wprowadzić nastrój przemijania, tak na zaś. Ale życzę fabryce szczęścia i rozwoju, z całego serca.
Goodbye FSO! I hope to meet you soon!
Zdjęcia: Michał Bakuła